Góry Rodniańskie - dzień 2. |
||||
<< Poprzedni dzień | ▲ Powrót ▲ | Następny dzień >> | ||
Pierwszą noc spędziliśmy w pensjonacie „Poiana” w miasteczku Borşa. Wieczór słowno-muzyczny odbył się w sympatycznej wiacie. Ustalony plan wędrówki przewidywał dojazd jednym z samochodów na południową stronę Gór Rodniańkich do miejscowości Şanţ. Góry Rodniańskie ciągną się 45-kilometrowym pasmem w kierunku równoleżnikowym. Na zachodzie ogranicza je Pasul (przełęcz) Şetref (825m), na wschodzie Pasul Rotunda (1277m). Na północy graniczą przez Pasul Prislop (1416m) z Górami Marmaroskimi. Najkrótsza droga na południową stronę G.R. wiedzie przez przełęcze Prislop i Rotunda.
Program pieszy, to podejście na grzbiet główny, przejście niemal całej grani, wyjście na najwyższy szczyt Pietrosul (2303m) i zejście do Borşy. A potem się zobaczy, jaki to mamy dzień i zrobić dalej z tak ładnie rozpoczętym tygodniem. Pięć osób i pięć pękatych plecaków zmieściło się w Golfie. Na przełęczy Prislop duży ruch wzdłuż i w poprzek. Właśnie przyjechał jeździec. Zaparkował przy płocie i poszedł co cabany, Po chwili wrócił, odparkował, wsiadł i pojechał w stronę gór. Mniej samodzielne konie były przewożone pojazdami.
|
||||
Wyjeżdżamy w góry
|
Pasul Prislop, przybył jeździec
|
Prislop, jeździec zaparkował
|
Jeździec odjechał
|
Słabsze konie wożono samochodem
|
Jedziemy na przełęcz Rotunda. Ale najpierw trzeba znaleźć drogę, która tam prowadzi. Na mapie samochodowej jest żółta i dość szeroka. A w terenie jej nie zauważamy, przejeżdżając dwa razy tam i z powrotem przez małe, nieoznakowane skrzyżowanie. Błotnisto-szutrowa droga prowadzi dość stromo pod górę. Na większych dziurach załoga wysiada z wozu. Patrzymy dokładniej na mapę – na oznaczeniu drogi widnieją nietypowe, poprzeczne kreski i czytamy w legendzie, że oznacza to zniszczoną nawierzchnię. Jesteśmy już jednak blisko przełęczy i jakoś przeżyjemy. Na przełęczy pada deszcz. W nowej wiacie siedzi dwóch rowerzystów i czwórka piechurów, czekając, aż przestanie. Na przełęczy stoją dwa ciekawe pojazdy zaprzęgowe. Załadowane są dziwnymi przedmiotami gospodarskimi. Jakby ktoś wyjechał nimi nie na dzień i nie na tydzień, ale na dłużej.
|
||||
Jedziemy na Rotundę
|
Pasul Rotunda
|
Pasul Rotunda
|
Pasul Rotunda
|
Turyści na Rotundzie
|
Przy zjeździe z przełęczy spotykamy stado owiec. Zrobią miejsce, czy nie zrobią? Pasterz tajemnym sposobem namawia je do zrobienia „lewej wolnej”. Golf ociera się drzwiami o wełnę. Przejechaliśmy. Kilometr niżej stado koni i krów. Zrobią miejsce, czy nie zrobią? Konie inteligentnie zeszły na prawą połowę drogi, krowy trzeba było lekko zachęcać zderzakiem.
|
||||
Droga do Valea Mare
|
Zrobią nam miejsce?
|
Stado już za nami
|
Stado mniej liczne ale większego kalibru
|
I to już koniec wyprzedzania
|
Docieramy do wsi Valea Mare. Przed wyjściem na kilkudniowy pobyt w terenie bezludnym uzupełniamy zapasy w miejscowym sklepie. To miała być wędrówka górska a my drugi dzień jeździmy samochodem. To już będzie ostatni odcinek. Nad wioską Şanţ jest ośrodek narciarski, do którego prowadzi utwardzona droga. Według mapy można nią dojechać jeszcze dalej, do wysoko położonych zabudowań. Jedziemy. W pewnym momencie drogę zamyka drewniana brama. W rejonach pasterskich takie bramy są zazwyczaj po to, by nie uciekało bydło, otwieramy ją i dojeżdżamy do końca drogi przy samotnym gospodarstwie. Mamy wysokość ok. 1400 m. I odtąd rozpocznie się wreszcie część piesza. Równocześnie z nami przystaje tu dwóch jeźdźców, których spotkamy jeszcze po drodze.
|
||||
Valea Mare, przed sklepem
|
Sant, już jesteśmy wysoko
|
Sant, wyżej się nie dało
|
Za nami przybywają inni podróżni
|
Pierwsze kilometry
|
Razem z nami idą dwaj jeźdźcy, na stromej ścieżce prowadząc konie. Po paru kilometrach, na przełączce, dosiadają rumaków i znikają nam z oczu. Szlak niebieskiego krzyżyka prowadzi do grzbietu głównego przez górę Cobasel (1835) i Rosu (2113). Mamy więc dość szybko zaliczoną wysokość 2000 m n.p.m. Kolejnym celem miał być szczyt Ineut (2222) i noclegowa przełęcz Saua Ineutului.
|
||||
Jeźdźcy poją konie
|
Jeźdźcy nas doganiają
|
Jeźdźcy nas wyprzedzają
|
Idziemy szlakiem niebieskiego krzżyka na Rosu 2113 m.
|
Kto nie ma kijków, sobie struga na miejscu
|
Zbliżał się wieczór, na górach zaczęły osiadać czapy chmur, z chmur coś pomrukiwało a w powietrzu pojawiło się coś mokrego. Na południowych stokach Ineuta znalazł się kawałek płaskiego trawnika i tu rozstawiliśmy namioty. Wniosek: trudno jest dojść daleko, jeśli na szlak wyrusza się o godzinie 15-tej.
|
||||
Podejście na Rosu
|
Podejście na Rosu
|
Podejście na Rosu
|
Zaczyna szarzeć
|
Biwak pod Picioru Ineut
|
Wykorzystanie dozwolone z podaniem źródła na zasadach Creative Commons. |