Góry Rodniańskie - dzień 2.
<< Poprzedni dzień ▲ Powrót ▲ Następny dzień >>
Pierwszą noc spędziliśmy w pensjonacie „Poiana” w miasteczku Borşa. Wieczór słowno-muzyczny odbył się w sympatycznej wiacie. Ustalony plan wędrówki przewidywał dojazd jednym z samochodów na południową stronę Gór Rodniańkich do miejscowości Şanţ. Góry Rodniańskie ciągną się 45-kilometrowym pasmem w kierunku równoleżnikowym. Na zachodzie ogranicza je Pasul (przełęcz) Şetref (825m), na wschodzie Pasul Rotunda (1277m). Na północy graniczą przez Pasul Prislop (1416m) z Górami Marmaroskimi. Najkrótsza droga na południową stronę G.R. wiedzie przez przełęcze Prislop i Rotunda. Program pieszy, to podejście na grzbiet główny, przejście niemal całej grani, wyjście na najwyższy szczyt Pietrosul (2303m) i zejście do Borşy. A potem się zobaczy, jaki to mamy dzień i zrobić dalej z tak ładnie rozpoczętym tygodniem. Pięć osób i pięć pękatych plecaków zmieściło się w Golfie. Na przełęczy Prislop duży ruch wzdłuż i w poprzek. Właśnie przyjechał jeździec. Zaparkował przy płocie i poszedł co cabany, Po chwili wrócił, odparkował, wsiadł i pojechał w stronę gór. Mniej samodzielne konie były przewożone pojazdami.
IMG_4456
Wyjeżdżamy w góry
Wyjeżdżamy w góry
IMG_4460
Pasul Prislop, przybył jeździec
Pasul Prislop, przybył jeździec
IMG_4461
Prislop, jeździec zaparkował
Prislop, jeździec zaparkował
IMG_4465
Jeździec odjechał
Jeździec odjechał
IMG_4467
Słabsze konie wożono samochodem
Słabsze konie wożono samochodem
Jedziemy na przełęcz Rotunda. Ale najpierw trzeba znaleźć drogę, która tam prowadzi. Na mapie samochodowej jest żółta i dość szeroka. A w terenie jej nie zauważamy, przejeżdżając dwa razy tam i z powrotem przez małe, nieoznakowane skrzyżowanie. Błotnisto-szutrowa droga prowadzi dość stromo pod górę. Na większych dziurach załoga wysiada z wozu. Patrzymy dokładniej na mapę – na oznaczeniu drogi widnieją nietypowe, poprzeczne kreski i czytamy w legendzie, że oznacza to zniszczoną nawierzchnię. Jesteśmy już jednak blisko przełęczy i jakoś przeżyjemy. Na przełęczy pada deszcz. W nowej wiacie siedzi dwóch rowerzystów i czwórka piechurów, czekając, aż przestanie. Na przełęczy stoją dwa ciekawe pojazdy zaprzęgowe. Załadowane są dziwnymi przedmiotami gospodarskimi. Jakby ktoś wyjechał nimi nie na dzień i nie na tydzień, ale na dłużej.
IMG_4472
Jedziemy na Rotundę
Jedziemy na Rotundę
IMG_4478
Pasul Rotunda
Pasul Rotunda
IMG_4473
Pasul Rotunda
Pasul Rotunda
IMG_4479
Pasul Rotunda
Pasul Rotunda
IMG_4475
Turyści na Rotundzie
Turyści na Rotundzie
Przy zjeździe z przełęczy spotykamy stado owiec. Zrobią miejsce, czy nie zrobią? Pasterz tajemnym sposobem namawia je do zrobienia „lewej wolnej”. Golf ociera się drzwiami o wełnę. Przejechaliśmy. Kilometr niżej stado koni i krów. Zrobią miejsce, czy nie zrobią? Konie inteligentnie zeszły na prawą połowę drogi, krowy trzeba było lekko zachęcać zderzakiem.
IMG_4484
Droga do Valea Mare
Droga do Valea Mare
IMG_4489
Zrobią nam miejsce?
Zrobią nam miejsce?
IMG_4490
Stado już za nami
Stado już za nami
IMG_4491
Stado mniej liczne ale większego kalibru
Stado mniej liczne ale większego kalibru
IMG_4494
I to ujż koniec wyprzedzania
I to już koniec wyprzedzania
Docieramy do wsi Valea Mare. Przed wyjściem na kilkudniowy pobyt w terenie bezludnym uzupełniamy zapasy w miejscowym sklepie. To miała być wędrówka górska a my drugi dzień jeździmy samochodem. To już będzie ostatni odcinek. Nad wioską Şanţ jest ośrodek narciarski, do którego prowadzi utwardzona droga. Według mapy można nią dojechać jeszcze dalej, do wysoko położonych zabudowań. Jedziemy. W pewnym momencie drogę zamyka drewniana brama. W rejonach pasterskich takie bramy są zazwyczaj po to, by nie uciekało bydło, otwieramy ją i dojeżdżamy do końca drogi przy samotnym gospodarstwie. Mamy wysokość ok. 1400 m. I odtąd rozpocznie się wreszcie część piesza. Równocześnie z nami przystaje tu dwóch jeźdźców, których spotkamy jeszcze po drodze.
IMG_4496
Valea Mare, przed sklepem
Valea Mare, przed sklepem
IMG_4502
Sant, już jesteśmy wysoko
Sant, już jesteśmy wysoko
IMG_4504
Sant, wyżej się nie dało
Sant, wyżej się nie dało
IMG_4505
Za nami przybywają inni podróżni
Za nami przybywają inni podróżni
IMG_4509
Pierwsze kilometry
Pierwsze kilometry
Razem z nami idą dwaj jeźdźcy, na stromej ścieżce prowadząc konie. Po paru kilometrach, na przełączce, dosiadają rumaków i znikają nam z oczu. Szlak niebieskiego krzyżyka prowadzi do grzbietu głównego przez górę Cobasel (1835) i Rosu (2113). Mamy więc dość szybko zaliczoną wysokość 2000 m n.p.m. Kolejnym celem miał być szczyt Ineut (2222) i noclegowa przełęcz Saua Ineutului.
IMG_4510
Jeźdźcy poją konie
Jeźdźcy poją konie
IMG_4517
Jeźdźcy nas doganiają
Jeźdźcy nas doganiają
IMG_4519
Jeźdźcy nas wyprzedzają
Jeźdźcy nas wyprzedzają
IMG_4523
Idziemy szlakiem niebieskiego krzżyka na Rosu 2113 m.
Idziemy szlakiem niebieskiego krzżyka na Rosu 2113 m.
24447
Kto nie ma kijków, sobie struga na miejscu
Kto nie ma kijków, sobie struga na miejscu
Zbliżał się wieczór, na górach zaczęły osiadać czapy chmur, z chmur coś pomrukiwało a w powietrzu pojawiło się coś mokrego. Na południowych stokach Ineuta znalazł się kawałek płaskiego trawnika i tu rozstawiliśmy namioty. Wniosek: trudno jest dojść daleko, jeśli na szlak wyrusza się o godzinie 15-tej.
IMG_4524
Podejście na Rosu
Podejście na Rosu
IMG_4527
Podejście na Rosu
Podejście na Rosu
IMG_4536
Podejście na Rosu
Podejście na Rosu
IMG_4548
Zaczyna szarzeć
Zaczyna szarzeć
IMG_4550
Biwak pod Picioru Ineut
Biwak pod Picioru Ineut

  Wykorzystanie dozwolone z podaniem źródła na zasadach Creative Commons.