Drugiego dnia wstajemy skoro świt, witają nas mgły, a może chmury i kukające zza nich słoneczko. Idziemy na Sywulę przez Małą Sywulę.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wracamy, omijąc szczyt Małej Sywuli trawersem. Wszędzie pełno okopów z I wojny światowej.
|
|
|
|
|
Gdy wracamy, mieszkańcy sąsiedniego namiociotu wstają na śniadanie a obok naszego namiotu spacerują konie. Połonina Bystra i Ruszczyna to jedyne miejsce na naszej trasie, gdzie na noclegu byli inni wędrowcy.
|
|
|
|
|
Podchodzimy na grzbiet główny. Biegnie nim dawna granica między Polska a Czechosłowacją. Odtąd będą nam stale towarzyszyć słupki graniczne. Pierwszy napotkany ma numer 19. Między słupkami 19 a 18 jest głębokie błoto, choć to grzbiet. Rozdeptane przez konie jest grząskie i lepkie. Lepiej było iść połoniną w strone uroczyska Piekło i tam podejść na grzbiet, dalej na granicy nie było już błota. Przez kilka nieznacznych wzniesień dochodzimy do przełeczy Perenys. Rano nie uzupełnialiśmy zapasów wody, planując zrobić to na tej przełęczy. W miejscu wskazywanym na mapie nie udało się odnaleźć źródełka, może znikło przy budowie drogi do zwożenia drewna (później okazało się, że źródełko było właśnie przy tej nowej drodze, treba nią było podejść ok. 200 m na pn-zach).
|
|
|
|
|
Wchodzimy na Taupisz, schodzimy na głęboką przełęcz, podchodzimy stromą, kamienistą ścieżką na Taupiszyrkę. Jest to teren rezerwatu botanicznego „Taupiszyrka”, nie ma jednak przeszkód, by się tu poruszać bez znakowanego szlaku. Grzbiet Taupiszyrki ciągnie się dalej w kierunku pd-wsch. nad Rafajłową, mało wyraźny grzbiet graniczny skręca pod kątem prostym na pd-zach . a my wraz z nim. Ścieżka na Przełęcz Legionów jest stroma i prowadzi przez łany kosodrzewiny, przyciętej nieco ostatnio.
Na przełęczy Legionów pusto i cicho. Od czasu do czasu zarży koń. Długo spacerujemy, wybierając najlepsze miejsce pod namiot.
|
|
|
|
|