Dzień 4. | ▲ Powrót ▲ | Dzień 6. |
Pobudka o piątej, parę minut po szóstej jesteśmy spakowani do wyjazdu ale wstrzymuje na deszcz. Z nudów oglądam rower i zauważam, że jedna ze szprych zwisa luzem. Złośliwie, jest to tylne koło i od strony kasety (czyli tych kółek zębatych z łańcuchem i przerzutką). Aby szprychę zmienić, trzeba zdjąć koło, odkręcić kasetę i tarczę hamulcową. Operacja udaje się a w tym czasie przestaje padać i pojawia się słoneczko. Piątego dnia po raz pierwszy wyruszamy na sucho! To ostatnie nasze godziny na Zakarpaciu. Jesteśmy w dolinie Cisy, teraz doliną Łazeszczyny podjedziemy na wododział. Ostatnie widoczki z tej strony gór.
| |||
Jasinia |
Jasinia |
Jasinia |
Jasinia |
Jasinia |
Jasinia |
Jasinia |
Jasinia |
Klasyczna droga z Zakarpacia na "przedkarpacie" prowadzi przez przełęcz Jabłonicką i Tatarów. My wybieramy drogę przez Łazeszczynę i Woronienko do Worochty, przebiegającą przez nienazwana przełęcz (879 m) z tunelem kolejowym. Jedziemy w górę potoczku Łazeszczyna, potem Zimir. Jedziemy - to za mocno powiedziane, bardziej jest to przeciąganie lub przepychanie rowerów. Słoneczko wprawdzie świeci, ale błotko z ostatnich dni pozostało. Wkrótce z błotkiem mamy spokój, bo przy zawalonym moście droga, jako oddzielny byt, kończy się i dalej mamy tylko potok. Praktyka wykazała, że zabłocone hamulce tarczowe nie tracą skuteczności hamowania.
| |||
Łazeszczyna |
Łazeszczyna |
Łazeszczyna |
Łazeszczyna |
Owcza ścieżka od potoku w górę doprowadza nas do ogrodzenia z przełazem. Obok przełazu stoi tablica, informująca we wszystkich językach, czyli ukraińskim i rosyjskim, że do tej zony jest wstęp wzbroniony. Tablica jednak wygląda na bardzo starą a na ścieżce widać ślady, że ktoś tędy chodzi. Konstrukcja przełazu wygląda też zachęcająco. Zwyczajowo w Czarnohorze takie bariery mają za zadanie uniemożliwienie przejścia krowom i owcom a człowiek może sobie odsunąć drągi, przejść lub przejechać a potem koniecznie zasunąć. Tak też robimy. Zresztą nie mamy wyjścia, nigdzie obok nie da się przejść. Ukraińskie tunele są strzeżone. Na terenach zamieszkałych są to jednak małe budki wartownicze, najczęściej puste (chyba, że Henio do którejś wejdzie zrobić sobie zdjęcie). Tutaj jest prawdziwa, przedwojenna, murowana, piętrowa strażnica. Skoro już wleźliśmy, idziemy bez skradania się w kierunku strażnicy. Pierwszy zauważa nas koń, ale nic nie mówi, potem pies. Gdy zaczyna głośno szczekać, z budynku wychodzi umundurowany wartownik z bronią, potem drugi, umundurowany częściowo, bez broni. Chowamy aparaty, żeby nie wyjść na szpiegów. Pytają nas, czego tu szukamy. Mówimy, że jedziemy do Worochty. A dlaczego tędy? Bo na mapie jest tutaj droga. Nie wspominamy, że to mapa sztabu generalnego z napisem секретно. Bez dalszych pytań pokazują nam kierunek, w którym należy się udać, by dotrzeć do Worochty. I nie jest to kierunek, w którym miała biec droga z mapy. Wygląda na to, że z powodu nieużywania droga z mapy zanikła.
| |||
strażnica przy tunelu |
strażnica przy tunelu |
strażnica przy tunelu |
strażnica przy tunelu |
Cały teren wokół tunelu otoczony jest ogrodzeniem z drutu kolczastego. Pytamy się strażników, czy tam w górze będziemy mogli przejść przez to ogrodzenie. Potwierdzają, że tak. Tym razem konstrukcja przejścia jest odmienna – cztery druty kolczaste przywiązane są do palika, który można było wraz drutami odsunąć. A po przejściu oczywiście umieścić na swoim miejscu. Do końca strażnik z dołu patrzy w naszym kierunku. I tak opuszczamy teren gościnnej strażnicy. Po chwili jesteśmy na przełęczy nad tunelem a ostatnie zdjęcie to już cywilne ogrodzenie w Woronience.
| |||
strażnica przy tunelu |
strażnica przy tunelu |
przełęcz nad tunelem |
Woronienko |
Jeszcze dwa cywilne ogrodzenia w Woronience i dojeżdżamy do drugiego końca tunelu. Tutaj tez jest drut kolczasty (pozrywany) oraz niewielka budka strażnika, ale pusta. Można więc spokojnie podejść i zrobić zdjęcie. Może mniej spokojnie byłoby, gdyby strażnik się zjawił, ale się nie zjawił.
| |||
Woronienko |
Woronienko |
Woronienko |
Woronienko |
Woronienko: przystanek kolejowy i wiadukt kolejowy - czynny, w dobrym stanie.
| |||
Woronienko |
Woronienko |
Woronienko |
Woronienko |
Zjeżdżamy do Worochty - jesteśmy już w dolinie Prutu. Stary most kolejowy już nieczynny, obok jest nowy, betonowy. Na trzecim zdjęciu trzy mosty: drogowy na Prucie, stary kolejowy i nowy kolejowy. Dzisiaj nie mamy w planie zatrzymywać się w Worochcie. Z góry oglądamy fragment przedwojennej zabudowy miescowości wypoczynkowej i cerkiew. Po dojechaniu do drogi skręcimy od razu na południe, w stronę Czeremoszu.
| |||
Worochta |
Worochta |
Worochta |
Worochta |
Prutem łagodnie w górę. W Ardżeluży opuszczamy dolinę - która dochodzi tu spod Howerli - i pniemy się na wododział między Prutem a Czeremoszem. Potem - chyba najszybszy - zjazd do Ilczy. Asfalt jest małodziurawy i da się jechać z prędkością ponad 40 km/h. W Ilczy jesteśmy już w dolinie Czarnego Czeremoszu, która będzie nam towarzyszyć do końca dnia.
| |||
wododział Prut-Czeremosz |
Ilcza |
Czarny Czeremosz |
Czarny Czeremosz |
W dolinie przygotowano ciekawe boisko piłkarskie, być może w związku z odbywającymi się właśnie mistrzostwami Euro-2012. Mijamy kolejne wsie: Krasnik, Bystrec, Dżembronia, Toplicze, Zełene,
| |||
boisko piłkarskie |
boisko piłkarskie |
Czarny Czeremosz |
Czarny Czeremosz |
Dżembronia |
Dżembronia |
Zełene |
Zełene |
Na strażnicy w Szybenem pan żołnierz pyta, skąd jedziemy i jaka jest nasza marszruta. Jakoś nie trafia do niego, że chcemy dzisiaj po prostu przespać się w Szybenem. Kontaktuje się z dowódcą. Protestuje, gdy widzi aparat fotograficzny, bo to obiekt wojskowy. Przychodzi pan dowódca, załapuje, że nie chcemy się przedzierać przez granicę, tylko zanocować we wsi. Pomaga - w porozumieniu ze sprzedawczynią z pobliskiego sklepu - trafić na jakiś nocleg. Dostajemy skierowanie do Marii Wasylewny Filipczuk, do której się udajemy.
| |||
Zełene |
Szybene |
Szybene |
Szybene |
Dzień 4. | ▲ Powrót ▲ | Dzień 6. |