Doliną Sołokiji z Lubyczy do Wierzbicy 26 kwietnia 2008

Trasa: Lubycza Królewska - Teniatyska - Mosty Małe - Hrebenne - Kornie - Wierzbica - Nowosiółki Kardynalskie - Żurawce Osada - Ruda Żurawiecka - Lubycza Królewska.

Zazwyczaj na wędrówki rowerowe po Roztoczu wyjeżdżam rowerem. W ostateczności szynobusem. Tym razem, ze wzgledu na bogaty program krajoznawczo-fotograficzny oraz fakt, że słońce świeci tylko od rana do wieczora, skorzystałem ze sztucznych ułatwień i rower dowiozłem samochodem do Lubyczy Królewskiej.

Najważniejsze miejsca, które znalazły się w planie wędrówki, to: cerkwisko i cmetarz w Teniatyskach, cmentarz i dzwonnica w Mostach Małych, cmentarz w Hrebennem, cerkiew i cmetarz w Korniach, przejazd nasypem dawnej linii kolejowej do Wierzbicy (miedzy Sołokiją a granicą państwa), cerkwisko, cmentarz i dwór w Wierzbicy, cerkwisko i cmentarz w Nowosiółkach Kardynalskich.

Dzięki ładnej pogodzie i sprawnemu rowerowi plan został wykonany.
Kłopotem tego typu transportu jest fakt, ze najpierw trzeba rower wyładować a potem go poskręcać. Wizyta w Lubyczy zaczęła sie od stacji kolejowej. Stacja jest mało królewska.
Potem ruszyłem nad Sołokiję - drogami leśnymi, na przełaj. Rzeczki nie da się przekroczyć w dowolnym miejscu. Trudno się nawet do niej zbliżyć. Bronią jej tutaj mokradła i zarośla. W zastępstwie przejechałem sobie przez jej boczny dopływik i dotarłem do starego cmentarza w Teniatyskach.
Na tym cmentarzu oprócz bruśnieńskich, kamiennych krzyży jest wiele drewnianych. Niektóre z nich leżą od wielu lat na stosiku, ułożonym w czasie porzadkowania cmentarza. A na ostatnim zdjeciu nieco inne krzyże - w pobliżu przejazdu kolejowego w Teniatyskach.
Kolejna wioska w dolinie Sołokiji to Mosty Małe. W centrum wsi dzwonnica, kiedyś stała tu także cerkiew. Obok dzwonnicy, przy drodze na cmentarz czynna studnia.
Aby dojść na cmentarz, trzeba przejść przez mostek na Sołokiji. Cmentarz rozłożony jest na wzgórzu na prawym brzegu rzeki. Jak widać, nie byłem pierwszym rowerzystą, który tu dzisiaj trafił.
Drugim rowerem przyjechała ta pani, która maluje krzyż emulsją. Na środkowym zdjeciu krzyż z datą 1833 (lub 1855), na ostatnim, nagrobki żołnierzy radzieckich zwieńczone gwiazdami.
Za Mostami Małymi asfalt sie skończył. Dalej po piaseczku. Kolejny, czwarty przejazd na drugą strone rzeki. Rzut oka na stacje w Hrebennym.
Na pożegnanie Hrebennego wizyta na cmentarzu. Po lewej nagrobek Aleksandra Kozłowskiego, ukraińskiego poety. Po prawej Miecio Rabczyński. Nie wiem, kto to był, pod tajemniczym aniołkiem nie napisano też, jak długo żył i kiedy umarł.
Kolejnym celem było sprawdzenie, czy nasyp po dawnej linii kolejowej (skrócie z Hrebennego do Uhnowa) jest przejezdny. Odnalazłem nasyp bez trudu. Z drogi Hrebenne-Kornie trzeba skręcić w prawo tuż za przejazdem kolejowym na linii do Rawy Ruskiej. Początkowy odcinek wymaga mocno bieżnikowanych opon i braku wodowstrętu. Pryska błoto, pluska woda ale podłoże jest stabilne i da się przejechać. Byle nie stanąć w środku bajorka, bo wtedy będzie powyżej kostek. Błoto szybko się kończy i jest tak, jak widać poniżej. Długa prosta, za chwilę po lewej wyłania się zza krzaków kopuła cerkwi w Korniach. Opuszczam więc na chwilę nasyp, piaty przejazd przez rzekę i wjeżdżam do Korni.
W Korniach obok murowanej cerkwi stoi drewnioana dzwonnica a z tyły położony jest duży cmentarz. Jest on ogrodzony, uporzadkowany i podpisany. Występuje tu m.in. ciekawa odmiana bruśnieńskiego "Chrystusa z dwoma Mariami" (niskie krzyże o szerokich ramionach).
Po wizycie w cerkwi szósty przejazd przez rzekę. W Korniach spotkałem kilka charakterystycznych drewnianych domów o czterospadowych, niewysokich dachach krytych blachą, z ganeczkami przy wejściach. Blacha na wszystkich dachach była zardzewiała ale wiekszość z domków była zamieszkała. I tak wróciłem na nasyp. Po drodze do Wierzbicy są dwie małe górki i dużo piasku. Najgorzej, gdy obie przeciwności przytrafią sie równocześnie. Wtedy potrzebne są szerokie opony i stalowe nogi. Z powody braku (głównie tego drugiego elementu), parę metrów musiałem popychać rower.
Momentami do drogi zbliża sie granica. A momentami widać nawet coś za granicą. To cerkiew w Poddubnem. Jadąc nasypem nie należy dojeżdżać do jego końca, gdyz wjechalibyśmy do ... Uhnowa. Około kilometra przed granicą, w miejscu dawnej wsi Borki trzeba skręcić w drogę w lewo. Za chwilę będzie siódmy przejazd przez Sołokiję w dniu dzisiejszym i Wierzbica.
Kaplica grobowa Lityńskich jest pierwszym obiektem we wsi, jaki napotkamy, przychodząc to od strony granicy. Jej blaszana kopuła, widoczna z daleka na tle białych obór przypomina kopułę cerkiewną. Tuż obok zobaczymy kamienny fundament po drewnianej cerkwi, rozebranej w 1992. Informuje o tym inskrypcja w jezyku ukraińskim, umieszczona na wysokim krzyżu, postawionym w miejscu dawnego prezbiterium. Cerkwisko ktoś obsadził barwnymi kwiatami. Między cerkwią a kaplicą drewniana kapliczka z dwujezycznym napisem: "Pamieć o was wiecznie żywa / Wierzbica 1947-2007".
Po cerwkwisku wizyta na cmentarzu. Jest to największy, zachowany cmentarz greckokatolicki w powiecie tomaszowskim.
Trzy piękności z cmentarza w Wierzbicy.
A to Wierzbica współczesna.
Dokumentale zdjęcie nowego kościoła (fila parafii w Nowym Machnowie) i starego dworu Lityńskich.
Nieplanowany przystanek - Czernewo. Przy kaplicy kręci się jakiś człowiek. Też ma rower, więc swój. To Jurek. Mówi, że pracuje u Małych Sióstr Jezusa w Machnowie Starym. Tutaj naprawia tymczasowe ogrodzenie druciane. Ogrodzenie jest po to, by nie właziły tu krowy. Tego lata będzie zrobione trwałe odgrodzenie, jest już wyznaczona linia i wykopana część dołków pod słupki. Wytyczona została także droga od asfaltu do kaplicy. Nabieram do butelki wody ze źródełka i w drogę.
Tajemnicza wieś, z której pozostał tylko krzyż w miejscu, gdzie kiedyś stała cerkiew i zarośnięty cmentarz, na zboczu niewielkiego wzniesienia pośród ogromnych pól z zieleniejącym zbożem.
W okolicy dawnego PGR-u w Żurawcach droga ułożona jest z cegieł ustawionych na sztorc. Aby powrócić do Lubyczy, muszę wykonać parzystą liczbę przekroczeń Sołokiji. A było siedem. Ostatnie wykonuje w Rudzie Żurawieckiej. I w Rudzie robię ostatnie zdjęcie na trasie. Po pomalowaniu emulsją należy powiesić na krzyżu sztuczne kwiaty. W Lubyczy samochód stoi w miejscu, gdzie go zostawiłem. Odkrecam koło, rower do środka i do domu.
 
autor: Wojciech Pysz, wykorzystanie dozwolone z podaniem źródła, na zasadach Creative Commons