Wakacje na Roztoczu w 1987 r. |
W chwili, kiedy redaguję ten tekst, od opisywanych zdarzeń minęło już ponad 20 lat. Nie ma pewności, że zdjęcia zostały dobrze opisane i że zdarzenia miały miejsce w takiej kolejności, w jakiej są przedstawiane. Nie wszystkie miejsca udało się też dokładnie zidentyfikować. Tu, gdzie płynie jakaś woda, to na pewno jest Tanew. Wysokie ceny filmu Orwo-Chrom sprawiły, że podczas tygodniowej podróży zrobiłem tylko kilkanaście zdjęć. Średnia jakość filmu sprawia, że widać na zdjęciach tylko niektóre kolory. |
|
|
|
|
Tutaj nie było problemów z identyfikacją miesca - to Górecko Kościelne. A w nim kapliczka na wodzie i stare dęby. Jeden z nich akurat się złamał. Po powiększeniu drugiego zdjęcia można zobaczyć pod wielkim dębem małego Michała i malutką Agatę. A taka stara chata, kryta papą, z ciekawymi kamiennymi słupkami przy wejściu stała przy drodze, naprzeciw kościoła w Górecku.
|
|
|
|
|
Któregoś dnia po całodziennej wedrówce - pieszej i automobilowej - przyszedł czas znaleźć miejsce na nocleg. Tablica "pole namiotowe", stojąca przy drodze spadła nam jak z nieba. Pojechaliśmy w kierunku wskazywanym przez strzałkę. Nierówna, piaszczysta droga wiodła przez las. Czy będzie tam jakieś wolne miejsce? Jest pełnia sezonu, sam środek wakacji. Po niecałym kilometrze dotarliśmy do obszernej polany śródleśnej, która była ... zupełnie pusta! Było tu tak cicho i tajemniczo, że naszły nas wątpliwości. Może tu mieszka jakiś Zły? Może pan leśniczy wydał zakaz biwakowania? Może tu wilki wszystkich zjadają? Było już jednak za późno i za ciemno, by szukać innego miejsca. Rozsądek zaś podpowiadał, że na Roztoczu ostanio wilki nie jedzą ludzi a gdyby pan leśniczy miał coś przeciw, to postawiłby tablice "zakaz biwakowania" a nie "pole namiotowe". A w sprawie "Złego" podobno wystarczy się przed snem pomodlić. Tak więc namiot stanął i do rana nic strasznego się nie wydarzyło. W nocy szumiał tylko jakiś potok. Wszystkie zdjęcia zostały zrobione już następnego dnia.
|
|
|
|
|
Rano, gdy zaświeciło słońce, rozejrzeliśmy się po naszym gospodarstwie. Było to prawdziwe pole namiotowe! Wiata, miejsce na ognisko, stół, ławki, inne elementy biwakowej infrastruktury. I okazało się, co to tak w nocy szumiało. Za kępami krzaków płynął Szum. A potem najedzeni i wysuszeni władowaliśmy cały dobytek na dach Fiata 126p i ruszyliśmy w dalszą drogę. Szczególna uwagę proszę zwrócić na przewoźną suszarkę do grzybów, wykonaną z miejscowych surowców bez użycia gwoździ i kleju. Niestety, któregos dnia spadla nam z dachu samochodu lub została zapomniana przy pakowaniu sie po noclegu.
|
|
|
|
|
Opis obiektów godnych zobaczenia w Krasnobrodzie byłby dłuższy, niż cała ta relacja. Na zdjęciach zachowała się (z obiektów istniejących) kapliczka na wodzie i droga krzyżowa z drewna lipowego. Nie wiadomo, czy na Rynku mieszkają jeszcze te dwa bociany a na pewno nie ma już rozbieranej własnie chaty (powyżej, po prawej).
|
|
|
|
|
Ostatni biwak na niezidentyfikowanej polanie oraz nierozłączny element wędrownych wakacji - wieczorne ognisko.
|
|
|
|
|
(c) Wojciech Pysz, Creative Commons
|